Rodzice dzieci śmiertelnie chorych czuwają przy łóżeczkach 24/7. Bez wytchnienia. Rezygnują z siebie, z pracy, z własnych potrzeb. Nie wybrali choroby dziecka, nie zawinili. A jednak to ona zdecydowała o ich życiu.
Prawo do wytchnienia to NIE luksus!
PODPISZ PETYCJĘ
Podpisz petycję i zapewnij dodatkową opiekę profesjonalnego opiekuna wytchnieniowego.
Zebraliśmy już 4742 podpisów.
Historie napisane przez życie
Pan Sebastian, tata Bruna
Pan Sebastian od czterech lat nie przespał całej nocy. Jego siedmioletni syn Bruno budzi się kilka razy – płacze, krztusi. Czasem trzeba odessać wydzielinę, czasem podać leki.
– Moja praca nie trwa 8 godzin, a 24 – mówi cicho.
W ciągu dnia też nie ma odpoczynku. Między karmieniem, wizytami lekarzy, rehabilitacją i pielęgnacją każda minuta jest wyliczona. Jeśli Pan Sebastian wychodzi na zakupy, to zawsze w biegu. W głowie kołacze tylko jedna myśl: czy babcia, która została z Brunem, poradzi sobie, jeśli syn zacznie się dusić?
Bruno wymaga specjalistycznej opieki – ssak, PEG, leki, sprzęt medyczny. To wszystko Pan Sebastian potrafi obsłużyć. Ale inni? Nawet najbliżsi boją się zostać z chłopcem na dłużej.
– Żyje się ciągle w takim stanie gotowości, jak żołnierz na wojnie. W każdej chwili muszę być gotów ratować własne dziecko.
Pani Agnieszka, mama Tymona
Agnieszka od lat czuwa przy łóżku swojego syna Tymona.
– Bywało tak, że przez kilka miesięcy siedziałam przy nim 24 godziny na dobę i cały czas go odsysałam, wkładając mu rurkę niemalże do samego żołądka. A po nim ciekły łzy. To jest największy ból, bo ja staram się mu pomóc, ale tak naprawdę nie jestem w stanie nic zrobić.
Każde zwykłe wyjście – do lekarza, do sklepu, nawet wyrzucenie śmieci staje się dla pani Agnieszki luksusem. Dusza na ramieniu, telefon w dłoni, ciągła czujność, czy ktoś nie zadzwoni, że coś się stało.
Dawniej całą rodziną jeździli na rowerach, chodzili po górach. Dziś nawet zwyczajne wyjście czteroosobowej rodziny z mieszkania na pierwszym piętrze bez windy jest jak zdobycie Mount Everestu.
Pani Agnieszka marzy o czymś zwyczajnym:
– Żeby choć na chwilę wyjść. Potrzebuję kogoś, kto mógłby pobyć z Tymonem, żebym mogła zwyczajnie odetchnąć. Gdyby przychodził do nas opiekun wytchnieniowy, który zna się na medycynie, mogłabym po prostu pójść na spacer. Albo uprawiać sport. A gdyby była szansa na dłuższą opiekę – pojechałabym z rodziną nad morze albo w góry. Tak po prostu, jak inni.
Opieka wytchnieniowa w pytaniach i odpowiedziach
Czym jest opieka wytchnieniowa?
To forma pomocy wykwalifikowanej osoby, która sprawia, że rodzic może na określony czas odejść od łóżeczka śmiertelnie chorego dziecka. Ktoś kompetentny przejmuje opiekę na kilka godzin czy dni.
Czy pomoc opiekuna wytchnienowego rzeczywiście jest rodzicom niezbędna?
Pomoc wytchnieniowa to nie luksus. To elementarne prawo. Oczekiwanie, że ktoś będzie pracował 24 h/d, bez możliwości odpoczynku, jest nieludzkie.
Dlaczego rodzina będąca pod opieką hospicjum powinna otrzymywać – oprócz opieki medycznej i emocjonalnej – pomoc opiekuna?
Rodzice śmiertelnie chorych dzieci, którzy sprawują nad nimi opiekę, czasem od lat nie przespali spokojnie całej nocy. Mają problemy ze zorganizowaniem zastępstwa przy łóżeczku dziecka, by załatwić zwyczajne, ale konieczne sprawy – pójść do dentysty, fryzjera czy na spacer ze zdrowym rodzeństwem chorego malucha.
Jaka jest rola wysokospecjalistycznego opiekuna wytchnieniowego?
Wysokospecjalistyczna opieka wytchnieniowa świadczona w warunkach domowych ma na celu zapewnienie ciągłości opieki nad dzieckiem paliatywnie chorym bez udziału rodzica. Powinna stanowić kontynuację podejmowanych przez rodzica działań z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb małego pacjenta. Wyspecjalizowany opiekun wytchnieniowy powinien posiadać kompetencje w zakresie wykonywania zarówno czynności higienicznych, opiekuńczych, jak i medycznych. Pozwoli to rodzicowi choć na pewien czas oddalić się od łóżka dziecka.
Czy takiej opieki wytchnieniowej nie gwarantują ośrodki pomocy społecznej?
Dziś w Polsce rodzice są postawieni sami sobie.
Oferowane obecnie formy wsparcia w ramach opieki wytchnieniowej gwarantowanej przez ośrodki pomocy społecznej nie zabezpieczają potrzeb pacjentów paliatywnych.
Dostępność opieki wytchnieniowej istnieje tylko na papierze – bo w ramach pomocy socjalnej nie sposób zatrudnić osobę, która potrafi odessać wydzielinę czy podać jedzenie przez PEG. A bez tego obecność opiekuna wytchnieniowego nie zmienia położenia rodzica, który musi pozostać w zasięgu dziecka. Niektórzy rodzice przyznają, że taka forma pomocy stanowi dla nich nawet dodatkowe obciążenie, gdyż muszą być stale uważni na wezwania opiekuna.
Jakie są koszty zapewnienia takiej opieki wytchnieniowej?
Około 2500 dzieci jest pod opieką hospicjów domowych. To nie jest duża skala, więc opieka wytchnieniowa dla budżetu państwa będzie niewielkim obciążeniem.
Dlaczego rodzice nie mogą oddać dzieci pod opiekę jakiejś placówki, na przykład hospicjum stacjonarnego?
Powodów jest kilka. Przede wszystkim stacjonarnych hospicjów dla dzieci jest w Polsce zaledwie sześć. Większość dostępnych miejsc jest zajęta przez małych pacjentów, którzy potrzebują całorocznej opieki.
Dzieci, które są objęte opieką hospicjum domowego, mieszkają w swoich domach z rodzinami, które często nie chcą powierzać ich pod opiekę innych osób w obcym miejscu. Są gotowi sami sprawować ciągłą opiekę, a opiekun wytchnieniowy ma być jedynie zastępstwem na kilka godzin czy dni.
Czasami bywa też tak, że transport śmiertelnie chorego dziecka z domu do placówki wytchnieniowej nie jest możliwy ze względu na stan zdrowia. Ponadto zmiana miejsca pobytu bywa źródłem stresu dla pacjentów pediatrycznych, których ciała noszą ślady doświadczonych traum związanych z bolesnymi hospitalizacjami i izolacją.
Dlaczego praca rodziców śmiertelnie chorych dzieci, czyli opieka nad nimi, jest tak wyjątkowa?
Zajmowanie się dzieckiem nieuleczalnie chorym nie jest poświęceniem a decyzją. Rodzic rezygnuje z ról życiowych, społecznych i zawodowych, by nie rezygnować z dziecka. Czasem są to dni, tygodnie, miesiące, a innym razem lata nieustającej, całodobowej opieki.
Hospicjum często kojarzy się z krótkotrwałą opieką, najczęściej nad osobami w terminalnym stadium choroby nowotworowej. W przypadku dzieci realia są zupełnie inne – większość małych pacjentów cierpi na choroby genetyczne czy neurologiczne i opieka paliatywna w ich przypadku trwa latami, niektóre nawet dożywają dorosłości.
Czy w opiece wytchnieniowej chodzi o komfort rodzica czy dziecka?
Z racji na szczególną więź i zależność łączącą dziecko z najbliższym dorosłym, jego dobrostan pozostaje w korelacji z samopoczuciem i kondycją opiekuna. Wytchnienie dla rodzica to nie jest przywilej czy luksus. To jest potrzeba pierwszego rzędu, której zaspokojenie powinno stanowić priorytet działań wspierających.
Dlaczego Fundacja Gajusz postanowiła lobbować na rzecz opieki wytchnieniowej?
Fundacja Gajusz prowadzi hospicjum domowe od 20 lat. Każdego dnia obserwujemy, jak wiele wysiłku wkładają rodzice w opiekę nad swoimi śmiertelnie chorymi dziećmi. Często własne potrzeby odkładają na drugi plan. Rezygnują z zadbania o zdrowie fizyczne i psychiczne. To wszystko prowadzi do wypalenia, może zakończyć się rodzinnym kryzysem.
Zdarza się, że rodzic nie ma z kim zostawić swojego dziecka, będąc w dramatycznej sytuacji. Jedna z samotnych mam dostała telefon ze szkoły młodszej, zdrowej córki, by natychmiast przyjechała, bo zdarzył się wypadek. Była w rozterce – które dziecko jest w tej chwili ważniejsze?
Tak dłużej być nie może! Opieka wytchnieniowa to nie luksus, to prawo.
Zmiana potrzebna od zaraz
Apelujemy, aby wysokospecjalistyczna opieka wytchnieniowabyła standardem w hospicjach domowych dla dzieci. Potrzebna jest zmiana rozporządzenia, która wprowadzi:
Możliwość skorzystania z pomocy wykwalifikowanego opiekuna, który potrafi wykonywać podstawowe czynności medyczne niezbędne do zapewnienia dziecku bezpieczeństwa;
Dla rodzica możliwość przerwania 24-godzinnej warty przy dziecięcym łóżeczku – co najmniej przez kilka godzin w tygodniu;
Finansowanie opieki w ramach NFZ na poziomie, który pozwoli zatrudnić wykwalifikowanych specjalistów.
Rodzice z hospicjów domowych nie proszą o wiele, jedynie o chwilę oddechu – by mogli nadal, przez kolejne lata, być najlepszymi opiekunami swoich dzieci.
Podpisz petycję.
Pomóż rodzicom dostać to, co powinno być prawem, a nie luksusem. Takich dzieci jak Bruno i Tymon jest w Polsce niemal 2000!
Zebraliśmy już 4742 podpisów.
X
Dołącz do klubu arcypięknych opowieści!
Wypełnij formularz, by słuchać Gajuszowych podcastów i audiobooków bez przerw.
Używamy plików cookie
Przepis na ciasteczka
Używamy plików cookies aby lepiej dostosować tą stronę do Twoich potrzeb. Dzięki nim możemy ulepszać kampanie reklamowe i kierować do Ciebie lepiej spersonalizowane komunikaty.
Pliki cookies odpowiedzialne są również za analitykę, dzięki której lepiej rozumiemy jak organizować treści czy nawigację na stronie dbając o jej użyteczność.
Jeśli chcesz zezwolić tylko na wybrane cookies, kliknij “Pozwól mi wybrać”. Twoja zgoda musi dotyczyć minimum, potrzebnego do poprawnego działania strony.
Natomiast kliknięcie “Akceptuję” pozwala nam na umieszczenie ciasteczek w Twojej przeglądarce i na przetwarzanie danych uzyskanych w ten sposób.
Pamiętaj, że zawsze możesz wycofać swoją zgodę. Aby to zrobić przejdź do "Zarządzaj plikami cookies".
Administratorem Twoich danych osobowych jest Fundacja Gajusz z siedzibą w Łodzi (93-271) przy ul. Dąbrowskiego 87, adres e-mail: rodo@gajusz.org.pl, numer telefonu: 426310041, wpisana do rejestru przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem 0000109866, numer NIP: 7251657818, REGON: 47169010300000, której akta rejestrowe przechowywane są w Sądzie Łodzi-Śródmieścia w Łodzi, XX Wydziale Gospodarczym Krajowego Rejestru Sądowego. Cele przetwarzania danych osobowych, okresy przechowywania opisane są w Polityce Prywatności.