serduszko 2

Słowa pomagają

Dziękujemy dziennikarzom, którzy wspierają nas i pomagają trafić z informacją do czytelników. Mamy dowody na to, że słowo pisane ma ogromną moc.

KWAŚNE JABŁKA. O przemocy wobec dzieci

Magda i Piotr Mieśnik
Wydawnictwo MUZA S.A., 2024

Rozmowa z Justyną Łągiewczyk, terapeutką traumy i psychoterapeutką systemową m.in. w Cukinii, czyli Centrum Terapii i Pomocy Dziecku i Rodzinie działającym w Fundacji Gajusz.
 
Trafia do pani dziecko i od razu widzi pani, wie, że było krzywdzone?

Dzieci potrafią to ukryć. Ja z kolei lubię patrzeć w oczy. Mogę w nich wyczytać, czy zadziało się coś złego. Często dziecko wchodzi do gabinetu i zaczyna opowiadać dobre rzeczy o rodzicach, wychwalając ich nawet, w oczach jednak widać smutek i strach.

Niestety, rozmawiając z dzieckiem, mocno gestykuluję. Gdy spotykam się z nim pierwszy raz i nagle podniosę rękę, wykonam jakiś niespodziewany ruch, widzę u dziecka strach. Wtedy wiem, że w domu nagły ruch ręką rodzica oznaczał przemoc i ból. Dlatego dziecko odbiera to jako zagrożenie.

Terapia traumy opiera się częściowo na ruchach ciała. Gdy widzę naprężenie mięśni, specyficzną sylwetkę, nastawioną agresywnie, wyprężoną albo skuloną, ze spuszczoną głową, oczy, które nie nawiązują kontaktu, to mam pewność, że wydarzyło się coś złego, bo tak zachowują się osoby, które się boją.

Chusteczki higieniczne na stoliku w tle maskotki

Czy są dzieci, które mimo długiej i zaawansowanej terapii dalej bronią rodziców?

Oczywiście, że tak, a ja „nie zabieram” im tego. Dziecko trafiające do terapii nie zawsze jest na nią gotowe. My, dorośli, myślimy często: „zadziało się coś złego, więc dziecko ma być w terapii”, a rzeczywistość jest taka, że nie każde jest na nią gotowe.

Dlatego długa faza stabilizująca ma na celu nauczyć dziecko, aby czerpało z siły wewnętrznej. Ono ma w sobie bardzo często taki „kawałek” broniący rodzica i często trzyma go bardzo długo. Są nawet dzieci, które jeżeli były wychowywane w domu, gdzie na porządku dziennym była przemoc fizyczna, połączona z psychiczną, uważają, że każdy dom tak po prostu wygląda i funkcjonuje.

W momencie, gdy trafiają do domu, gdzie przemocy fizycznej nie ma, niektóre dzieci wpadają w zdziwienie: „Jak to, nie bijesz mnie? To znaczy, że mnie nie kochasz!”. Ciężko w to pewnie uwierzyć, ale bicie utożsamiają z poczuciem bliskości i wręcz miłości. Te dzieci mają zapisane głęboko w sobie, że taka przemocowa mama lub przemocowy tata to jest norma, że życie tak po prostu wygląda. I stąd może się brać brak gotowości na terapię.

Jak pomóc dziecku w życiu codziennym, poza terapią?

Dziecko potrzebuje dużo śmiechu. Powinno na nowo poznać swoje granice i granice innych. Nauczyć się tego, że w ogóle jest coś takiego jak granice, szczególnie te dotyczące ciała. Musi mieć świadomość, że są rzeczy, których robić nie wolno, na przykład bić. Dzieci mają potrzebę odzyskania swojej sprawczości i kontroli. Poprzez zabawy i naukę, a także obecność w większym gronie rówieśników, uczą się, że są zachowania, na które nie muszą wyrażać zgody.

Miśki w oknie fundacji Gajusz