Obraz Andrzeja Pongowskiego

Gajusz latem

Bezpłatny kwartalnik Fundacji Gajusz

02/23

Kwartał myśli

Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: albo tak, jakby nic nie było cudem, albo tak, jakby cudem było wszystko.”

Albert Einstein

W tym numerze

Artczyńca wydania

ANDRZEJ PĄGOWSKI

Znakomity polski artysta grafik. autor zapadających w pamięć plakatów, ilustracji, pięknych okładek, scenografii teatralnych i telewizyjnych, a także scenariuszy filmów i teledysków. Wielokrotnie nagradzany, zaś jego prace można podziwiać w galeriach w Polsce, Europie i Stanach Zjednoczonych. Plakat „Fabryka Cudów” autorstwa naszego Artczyńcy, który widnieje na okładce, został przygotowany z myślą o Gajuszątkach i podarowany im w grudniu 2021 r. Podczas balu charytatywnego z okazji 25-lecia fundacji (luty 2023) egzemplarz z autografem artysty został zlicytowany za 25 000 zł!

Fabryka Cudów

Mam kilka prywatnych cudów. I wdzięczność do Siły Najwyższej, że się wydarzyły. Bo nie musiały. Dlatego z całego serca i wbrew rozumowi wierzę, że zawsze są możliwe, choć wiem, że są bardzo rzadkie. Jak lamparty amurskie.

Niektóre cuda są oczywiste, inne uszyte na miarę sytuacji i jej bohaterów. Gajusz zachorował, mając 9 dni i przez ponad 10 miesięcy jego życie było zagrożone. Dziś ma 27 lat i jest prawnikiem.

Juliusz, mój najstarszy syn, miał w życiu pięć wypadków, w jednym był o włos od śmierci. Półciężarówka wyprzedzała na przejściu dla pieszych, uderzyła w Julka i jego dziewczynę z prędkością 77 km/h. Oboje przeżyli, choć powrót do zdrowia trwał dwa lata. Zaczął się od bezsennej, przerażonej nocy w szpitalu.

Piętaszek (drugi pacjent naszego hospicjum stacjonarnego, 2013 r.) miał nie dożyć pierwszych urodzin. Pamiętam, że kiedy go po raz pierwszy zobaczyłam, miał maseczkę tlenową na buzi, nóżki w gipsie, pięć miesięcy, 4 kilogramy. Spojrzał na mnie rozumnie, z jakąś dziwną determinacją, pomyślałam wtedy: Przeżyjesz, bobasie! Dziś ma 10 lat.

Krzyś, onegdaj Tuliś, poważnie chory. Miał nie chodzić, a biega, rozrabia i co najważniejsze – wychowuje się w rodzinie. Zastępczej, kochającej, najlepszej, bo od wielu lat Leczymy Dzieci Rodziną. Jego historię opowiadamy w artykule “Miś Krzyś i CUD-rodzina”.

Większość diagnoz się oczywiście potwierdza. Lekarze przeważnie mają rację, a statystyki są, jakie są. Ale mimo wszystko pomiędzy niebem a ziemią, wiarą i beznadzieją, strachem i odwagą zawsze jest miejsce na cud. Ten wyzdrowienia lub ocalenia, ale też dobrej śmierci, pogodzenia się z nią, odzyskania nadziei, przetrwania, wyjścia z kryzysu, pierwszego uśmiechu.

Czy o cuda trzeba prosić? Wydaje mi się lepiej tak, ale nie przypisywać swojej żarliwości jakiejś szczególnej roli.
Jak często one się zdarzają? Nie wiem. Chyba tyle razy, ile mogą.
Czy cudom można pomóc? Wierzę, że tak.
Jak? Dziękując, celebrując, okazując wdzięczność, radość, doceniając, ciesząc się życiem, bliskimi, dziećmi, mężem, sobą, światem.
No to poleciałam patosem…

Ja w tym patosie, na wysokim c, wzniośle, odświętnie budzę się każdego ranka i zasypiam co noc. Dlatego plakat z okładki, który dostaliśmy od Artczyńcy, Pana Andrzeja Pągowskiego, wydał mi się taki oczywisty. Po prostu ktoś narysował to, za co dziękuję, co czuję, w co wierzę, na co czekam. I nagle zrozumiałam, że to coś to cud. Artcud.

Dziękuję roku 25. urodzin Fundacji Gajusz. I codziennie od ponad 9000 dni.

Zdjęcie Tisy Nawrockiej-Kwiatkowskiej trzymającej niemowlę z podpisem odręcznym oraz pełnionej funkcji

FUNDACYJNE PITu PITu 🙂

Pamiętaj o Gajuszątkach, wypełniając swój PIT.
KRS 0000 109 866