Bajki mówią o naszych historiach

W świecie bajek dziecko może spotkać osoby podobne do siebie, przyjaciół, kolegów, może przeżyć wspaniałe przygody, ale przede wszystkim zredukować swój lęk lub całkowicie się go pozbyć. Dzięki bajkom rozwiązanie jakiejś trudnej sytuacji związanej z chorobą może okazać się nie tak bardzo trudne, a czasem przyjemne i radosne.

Pamiętajcie, że nasz sposób życia, np. to, czy jesteśmy optymistami czy pesymistami, zależy od sposobu myślenia o zdarzeniach. Możecie nauczyć dzieci, by potrafiły usuwać niepokoje poprzez „inne myślenie” o tym, co je wywołało, by wypracowały skuteczne sposoby radzenia sobie w trudnych sytuacjach. To „inne myślenie” nie jest uleganiem panice, wszechogarniającemu lękowi, stawaniem się bezradnym, biernym lub chaotycznym w działaniu, lecz jest takim sposobem, który zapewnia skuteczność i przynosi ulgę. Bajki pozwalają dzieciom spojrzeć na swoje problemy bez lęku i uczą, jak pomagać innym i sobie samemu w trudnych sytuacjach. Wspierają poznawanie i zrozumienie nowych, nieoczekiwanych wydarzeń. Cudowny świat bajek pozwala odmienić zdarzenia, odczarować groźną rzeczywistość poprzez powiązanie przyczyn z ich skutkami. Zdarzenia tajemnicze, mroczne i przerażające (np. choroba nowotworowa) pokazane przez pryzmat powodujących je czynników znacznie tracą swoją moc. Poprzez bajki dziecko może przyjmować nowe, trudne informacje w sposób dla niego możliwy i bezpieczny. Metafory i magiczny świat, które tworzą treść bajki, stają się pomostem, który pozwala dziecku, w jego tempie i w zakresie jego możliwości, rozumieć sytuację choroby i leczenia.

Każdy dorosły wspierający dziecko może sam wymyślać różne fabuły i dzięki temu bajki mogą stanowić ważną część dialogu między dorosłymi i dziećmi.

Dotyczy to zwłaszcza tych historii, które odnoszą się bezpośrednio do sytuacji, w jakiej się wspólnie z dzieckiem znajdujemy. Możemy również zachęcać dzieci do:

Dzięki bajkom dorośli mogą nawiązać bliską emocjonalnie i bezpieczną relację z małym dzieckiem, lepiej poznać świat jego myśli, uczuć, doznań, pragnień. Wzajemny kontakt może być dobrą okazją do wspólnego przeżycia trudnych sytuacji, szczerej rozmowy i lepszego rozumienia dziecięcych przeżyć. Poniżej przedstawiamy bajkę, którą można przeczytać wraz z dzieckiem.

Bajka o jabłonce

Zupełnie niedawno i całkiem blisko stąd rosła sobie jabłonka. Wyrosła w żyznej ziemi, wśród innych jabłonek. W ziemi miała mocne korzenie, jej pień był silny i zdrowy, a gałęzie rosły tak, jakby drzewko wyciągało swoje ramiona ku słońcu. Ziemia dawała mu siłę i pożywienie, karmiły je także słońce i deszcz. Było pod opieką otaczającej przyrody i dobrego ogrodnika, który zajmował się troskliwie wszystkimi roślinami w ogrodzie. Jabłonka z radością i wdzięcznością spoglądała na ogrodnika, na inne drzewa i piękne słońce, które niestety wraz z upływem czasu świeciło coraz słabiej, albowiem przeminęła zielona wiosna i gorące lato – zbliżały się jesienne chłody, zimne deszcze i dotkliwe podmuchy wiatru. Jabłonka nie wiedziała, co się dzieje. Z niepokojem patrzyła na niebo, które dotychczas było niebieskie, a teraz – coraz częściej zasnute ciemnoszarymi chmurami. Przywoływała słońce, ale ono jej nie odpowiadało. Ze zdziwieniem spostrzegła, że nie budził jej już wesoły śpiew ptaków, że inne drzewa, które dobrze znała, nie miały już słodkich owoców, i że umilkł śmiech dzieci. Zrobiło się szaro, zimno i smutno. Od czasu do czasu odwiedzały jabłonkę dwie wesołe sikorki. Dzięki nim jabłonce było trochę raźniej, zawsze miały coś ciekawego do opowiedzenia i jabłonka witała je z radością.

Kiedy jabłonka była sama, miała ochotę uciec stąd albo schować się gdzieś i przeczekać ten trudny czas. I nie wiedziała, co ją czeka – czy szaro-bure chłody się skończą i jak niegdyś wyciągnie gałęzie ku słonecznym promieniom, czy ziemia znów będzie ciepła, miękka i bezpieczna, czy jeszcze kiedyś będzie cieszyć się towarzystwem kolorowych kwiatów i dzieci biegających ze śmiechem w ogrodzie. Jabłonka bała się nieznanego, dokuczało jej zimno i osamotnienie. W dodatku pewnego wietrznego poranka poczuła, że z nią samą dzieje się coś złego, jakby w samym jej środku pojawił się jakiś groźny intruz – coś, co ją gryzło, uszkadzało i sprawiało ból. Ale jabłonka nie była sama. Była częścią przyrody i rosła pod opieką ogrodnika. Kolejnego poranka, kiedy przyleciały sikorki, od razu zauważyły, że z drzewkiem dzieje się coś niedobrego. Jak mogły najszybciej poleciały, żeby znaleźć ogrodnika i prosić go o pomoc.

Ogrodnik przyszedł do drzewka, z wielką uwagą je obejrzał, spracowanymi dłońmi dotknął jego korę, pogłaskał gałęzie i ciepło się uśmiechnął. Wiedział, kogo trzeba poprosić o pomoc. Następnego dnia przyszedł razem z miłą staruszką, która z niejednego pieca chleb jadła, po świecie wędrowała, wszystko wiedziała i wszystko widziała. Nazywano szeptunką, bo jej szept zawsze przynosił spokój i ulgę w cierpieniu. Szeptunka troskliwie zajęła się jabłonką – obejrzała ją uważnie. „Wiem, że się boisz – zaszeptała. Ale nie jesteś sama, a ja wiem, jak ci pomóc” – jej głos łagodnie jak ciepła kołderka otulał jabłonkę. Kobieta dała drzewku lekarstwa, takie specjalne dla roślin, które wypędziły szkodniki z jej wnętrza, i powiedziała ogrodnikowi, jak ma się opiekować chorym drzewkiem. Ogrodnik starannie otulił pień i zabezpieczył młode gałązki, a odciął te, które zostały uszkodzone tak bardzo, że uschły. Robił to powoli, uważnie, a jabłonka czuła się wtedy bardzo ważna. Co prawda niebo nie stało się niebieskie, słońce nie rozbłysnęło z dawną siłą i nie słychać było radosnego śpiewu ptaków – nie stało się nagle coś cudownego, nie było tak, jak dawniej, ale jabłonce było już znacznie lepiej. Już się nie bała – pamiętała melodyjny szept szeptunki i była pod troskliwą opieką dobrego ogrodnika. Było jej cieplej i chociaż lekarstwo, które musiała brać, było gorzkie i przez jakiś czas powodowało, że czuła się osłabiona, to szkodniki z każdym dniem, stopniowo uciekały z jej wnętrza.

Wśród chłodów i ostrych podmuchów wiatru zdarzały się dobre i piękne chwile: odwiedzały ją sikorki, przyleciały nieznane dotąd ptaki, a pewnego wieczoru gospodarze zawiesili w ogrodzie różnokolorowe światełka. Na sąsiednim drzewie zajaśniała złota gwiazda, powieszona tam przez uradowane dzieci biegające z piernikami w dłoniach. Ludzie pięknie śpiewali, było biało i tajemniczo, a na niebie tak cudnie świeciły gwiazdy. Mijały dni, ogrodnik często sprawdzał, czy wszystko jest w porządku w ogrodzie, i robił to, co było potrzebne. Jabłonka była spokojna, w zimowym ubraniu czekała na słońce. I pewnego dnia doczekała się ciepłego dotyku słonecznych promieni, zieleni trawy, kwiatów nieśmiało wyglądających spod ziemi, błękitu nieba, ciepła, kolorów i ulubionego śpiewu ptaków. Tak oto ponownie przyszła wiosna, a wraz z nią – nowa radość. Z upływem dni jabłonka zauważyła, że nie tylko świat wokół niej się zmienił, ale także ona sama. Była większa, miała silniejsze korzenie, pień i gałęzie. Teraz była jabłonią. A dobry ogrodnik uśmiechał się do niej ciepło.

Przeczytajcie bajkę i narysujcie jej przebieg:

  1. Jabłonka poczuła się źle.
  2. Szeptunka i stary ogrodnik opiekują się jabłonką – w jaki sposób ją leczą?
  3. Jabłonka wyzdrowiała.

Możecie razem z dziećmi szukać analogii:

  1. Jak to jest, kiedy dziecko czuje się źle?
  2. Kto opiekuje się chorym dzieckiem – w jaki sposób leczy się dzieci?
  3. Jak to jest, kiedy dziecko wyzdrowieje?
onkologia lalka Edek z bandazem na glowie przy oknie bajka o jablonce poradnik onkologiczny
Edek przy oknie

Książki i filmy, które potrafią odmienić czas

Literatura i poradniki:

Bajki i filmy