Piecza zastępcza, czyli dzieci poza rodziną biologiczną

Piecza zastępcza kobieta trzyma na widoku stópkę bobaska raport 2024

Dlatego Fundacja Gajusz prowadzi:

Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny Tuli Luli, czyli tymczasowy dom dla niemowląt oczekujących na adopcję;

Centrum Terapii i Pomocy Dziecku i Jego Rodzinie CUKINIA, w którym wsparcie znajdują dzieci wychowujące się w domach dziecka i rodzinach zastępczych;

Kampanię “Leczymy Dzieci Rodziną”, której celem jest znajdowanie rodzin zastępczych dla dzieci chorych.

KOSZT obszaru: 3 248 640,76 zł
W tym środki zakontraktowane: 1 967 958,79 zł

Piecza zastępcza bobasek leży w łóżeczku raport 2024

Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny Tuli Luli

To tymczasowy dom dla niemowląt z bardzo ważnych przyczyn opuszczonych przez rodziców biologicznych. Dbamy, by miały opiekę jak najbardziej zbliżoną do tej w rodzinie. Jest tu czułość, bezpieczne ramiona wykwalifikowanych opiekunek, psycholog, prawnik, pracownik socjalny, fizjoterapeuci, dietetyk, wolontariusze i ich otwarte serca. Maluszki śpią w pięknie urządzonych, domowych pokoikach, pełnych barw, miękkich tkanin i zabawek.


Dla nas sukces oznacza szczęście dziecka. Największy powód do radości daje ponowne połączenie maluszka z rodziną biologiczną. Do końca 2024 r. aż 13 z 206 Tulisiów wróciło do mamy. Wspólnie pokonaliśmy kryzys, ofiarowaliśmy zrozumienie i empatię specjalistów, którzy nie oceniają. Pozostałe niemowlęta znalazły nowy dom w rodzinach adopcyjnych (140) oraz zastępczych (32). Żaden Tuliś nie został przekazany do placówki.

Piecza zastępcza Tuli Luli dane statystyczne na granatowym tle raport 2024

Prowadzenie Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego “Tuli-Luli” jest zadaniem zleconym przez Województwo Łódzkie.

Centrum Terapii i Pomocy Dziecku i Jego Rodzinie CUKINIA 

Część pacjentów Cukinii (ok. 20%) to wychowankowie domów dziecka i rodzin zastępczych. Doświadczyli ogromnej traumy – opuszczenia przez rodziców biologicznych. Niektórzy byli maltretowani, molestowani, doświadczyli przemocy. Inni zmagają się z mniejszymi, ale też dotkliwymi, dramatami: tęsknotą, poczuciem wyobcowania, samotnie przepłakanymi nocami… Bez profesjonalnego wsparcia trudno będzie im wejść w dorosłość, zbudować własną rodzinę, być szczęśliwym człowiekiem. Te dzieci błagają o pomoc, choć nie zawsze umieją to wyrazić słowami. Czasami są agresywne, innym razem zastygają.

W poradzeniu sobie z bolesną przeszłością powinni pomóc opiekunowie, ale nie zawsze wiedzą, jak to zrobić. Dlatego wspieramy również ich – dorosłych. Terapeuci podpowiadają, jakich używać słów, jakie bajki czytać. O czym i jak rozmawiać, a o czym na razie milczeć. Z dziećmi i ich opiekunami pracują specjaliści: psycholodzy, pedagodzy, psychiatra, logopedzi, fizjoterapeuci, a nawet hipoterapeuci.

Piecza zastępcza Centrum Terapii CUKINIA dane statystyczne na różowym tle raport 2024

Leczymy Dzieci Rodziną

Ponad 2000 chorych dzieci nie ma domu. Są w placówkach, ponieważ brakuje rodzin zastępczych, które chcą wychować właśnie te najbardziej niechciane maluchy. Nawet najlepsza instytucja nie jest w stanie zapewnić indywidualnej opieki. Nie ma zatem możliwości zbudowania prawdziwych, rodzinnych więzi. Mimo to nikt nie szuka domu dla tych dzieci.

Celem kampanii “Leczymy Dzieci Rodziną” jest znajdowanie rodzin zastępczych dla chorych dzieci. Nowy dom dzięki naszym staraniom zyskało aż 8 Książąt (nieuleczalnie chorych dzieci), a 3 zostało nawet adoptowanych! Rodzin zastępczych potrzebują także Tulisie. Co trzeci boryka się z problemami zdrowotnymi, takimi jak wady genetyczne i neurologiczne czy zespół Downa. To “dzieci z końca kolejki”, które nie mają szans na rodzinę adopcyjną. A przecież tak samo, a może jeszcze bardziej, potrzebują domu i bezpieczeństwa.

Śmiejemy się, że Tisa – prezes fundacji – ułożyła nam życie!

Agnieszka Markowiak, mama zastępcza

Poznaliśmy się w 2012 r., gdy nasza starsza córka, Klaudia, leczyła się na oddziale onkologicznym. Dostaliśmy wtedy pomoc psychologiczną i życzliwe wsparcie wolontariuszy. A młodsza córka, Karolina, została zaproszona do Programu Rodzeństwa – dla sióstr i braci dzieci chorych.

Kiedy stało się jasne, że nowotworu nie da się wyleczyć, Klaudia, dzięki wsparciu hospicjum, mogła wrócić do domu. Za te 12 dni, które spędziliśmy u siebie, jestem najbardziej wdzięczna.

Z fundacją nigdy się nie rozstaliśmy. Organizowaliśmy dla Gajuszątek charytatywne licytacje. Kiedy przywieźliśmy zakupiony sprzęt, odwiedziliśmy Tuli Luli. Zaczęła w nas kiełkować myśl, że moglibyśmy stworzyć rodzinę zastępczą. I tak niebawem się stało – Daniel zamieszkał z nami, gdy miał 6 miesięcy, a Kacper 6 tygodni. To bracia. Fundacja zapewniła nam i dzieciom wsparcie terapeutów z Cukinii.

Karolina była w Programie Rodzeństwa aż do osiemnastki. A później została wolontariuszką. Wyjechała na kolonie Programu OKNO, by towarzyszyć niewidomej Hani. A tam… poznała swojego partnera, Wojtka. W tym roku na kolonie pojadę ja z 8-letnim już Danielem. Taki terapeutyczny wypoczynek z pewnością nam się przyda.

Dzieci narodzone z potrzeby serca. Historia Magdy.

Dzieci narodzone z potrzeby serca Magda bawi się z synkiem w pokoiku z wieloma zabawkami i piskiem raport 2024

Magdalena Ferdyan-Stępień w 2019 r. została zatrudniona w naszym Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym Tuli Luli. Pracowała jako opiekunka, zastępując rodziców opuszczonym niemowlętom, a następnie jako wychowawca.

– Każde dziecko, każda historia uczyła mnie pokory i wrażliwości – podsumowuje wartość minionych lat. – Wciąż noszę w sercu wspomnienie Huberta, bardzo chorego chłopca, który zmarł w moich ramionach 1 listopada 2021 r. To było jedno z najtrudniejszych, ale też najbardziej prawdziwych doświadczeń w moim życiu. Niedługo później pojawiła się Amelka, która w grudniu 2021 r. – ze względu na zagrożenie zakażeniem COVID-19 w ośrodku – zamieszkała tymczasowo z moją rodziną. Na własne oczy zobaczyłam wtedy, jakim lekarstwem jest kochająca rodzina. Miłość nie uleczy wszystkiego, ale jest fundamentem, na którym można zbudować wiele pięknych rzeczy – mówi Magda.

To doświadczenie sprawiło, że postanowili z mężem odbyć kurs kwalifikujący do bycia rodziną zastępczą. Pierwszym dzieckiem, które mieli przyjąć do swojego domu, był chłopiec, którego mama planowała opuścić tuż po narodzinach. – Sama oddała mi go na sali porodowej. Ale po kilku dniach odnalazła w sobie siłę, by go zatrzymać. Ta historia pokazała nam, jak wielką wartość ma miłość i obecność – wspomina.

Pierwszymi mieszkankami domu stworzonego dla dzieci w potrzebie były dwie dziewczynki. Kasia i Ania – choć niespokrewnione, to jakby bliźniaczki, bo obie urodzone 1 sierpnia 2022 r. Rozpoczęła się procedura rozpieszczania, której głównym celem jest zbudowanie u dzieci poczucia bezpieczeństwa i więzi z dorosłym.

Ale los lubi płatać figle… Niedługo potem Magda i Jacek odkryli, że spodziewają się własnego dziecka. Mimo to postanowili, że dziewczynki zostaną z nimi do czasu znalezienia domu-na-zawsze. I tak się stało – Kasieńka zamieszkała z rodziną 1 lutego, a Aneczka – tydzień przed narodzinami Wandy, która przyszła na świat 26 kwietnia 2023 r.

Postanowili zrobić sobie przerwę od pełnienia roli rodziny zastępczej. By przeznaczyć rok tylko dla biologicznej córci. Ale życie znów napisało własny scenariusz. – 21 grudnia pojechałam po 11-letniego chłopca, Olka. Przybył do nas nie z niemowlęcej ciszy, ale z długiej drogi pełnej trudnych doświadczeń – opowiada Magda.

Dzieci narodzone z potrzeby serca Magda podnosi swoją dzidzie raport 2024

– W kwietniu 2024 r. przyjęliśmy interwencyjnie 2,5-miesięcznego chłopca. Nie nawiązywał kontaktu wzrokowego, był jak zamknięty w skorupie. Potrzebował czasu, cierpliwości i dotyku. Po kilku tygodniach pięknie się otworzył i rozkwitł. Dziś mieszka już w domu-na-zawsze. A my przyjęliśmy pod swój dach jeszcze Tymusia, chłopca z domu dziecka, który prawdopodobnie zostanie z nami na dłużej.

Na co dzień jesteśmy rodziną dla pięciorga dzieci – trojga biologicznych: Zosi, Stasia i Wandy, oraz dwójki, która trafiła do nas w najdelikatniejszym momencie życia. Bycie rodziną zastępczą to nie tylko akt serca. To także ogromna odpowiedzialność, nieustanna gotowość i wiele trudnych decyzji. Często to nieprzespane noce, stres, sądy, niejasności prawne, brak systemowego wsparcia. Rodziny zastępcze bywają pozostawiane same sobie – bez wystarczających środków finansowych, z poczuciem, że muszą dźwigać ciężar, o którym mało kto wie.

serduszko 2

Każde dziecko, każda historia uczyła mnie pokory i wrażliwości

My mamy ogromne szczęście, bo wspiera nas Fundacja Gajusz. Dofinansowanie remontu pozwoliło przystosować nasz dom do przyjęcia dzieci. Stworzyliśmy przestrzeń, w której rodzice adopcyjni mają możliwość zamieszkania u nas, by poznawać się wzajemnie z dzieckiem. Otrzymujemy także wsparcie w terapii, leczeniu czy podejmowaniu decyzji. Dzięki zespołowi fundacji nie jesteśmy sami. A dzięki dzieciom wiemy, że każda chwila, nawet najtrudniejsza, ma sens. Bo można być domem więcej niż raz. A my nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Ufamy, że gdzieś tam czeka na nas jeszcze niejeden maluszek.