CUKINIA, czyli Centrum Terapii i Pomocy Dziecku i Rodzinie

Pierwszym pacjentem Cukinii był Kuba, który po 10 latach został porzucony przez rodzinę zastępczą. Ze smutku próbował targnąć się na własne życie. Zawiodło go zbyt wielu dorosłych… A śmiertelna choroba serduszka bolała i dusiła.

Objęliśmy go wsparciem terapeutycznym. Postanowiliśmy także dla niego stworzyć dobre miejsce na ziemi. Takie, w którym opiekunowie zadbają o specjalne potrzeby pokrzywdzonych istot. 30 października 2020 roku zamieszkał w swoim wymarzonym, jednoosobowym pokoju. Był szczęśliwy, że sam wybrał meble, kolory pościeli, ręczników, szachy i karty. Jakub cudownie rysował, a uśmiech miał jak prawdziwy banan! Zmarł 3 miesiące później… Tam, gdzie chciał i tak, jak chciał. Bez bólu, strachu, wiedząc, że jest kochany i chciany.

Centrum Terapii i Pomocy Dziecku i Jego Rodzinie CUKINIA otworzyliśmy w 2018 roku. Poznaliśmy dzieci wychowywane w pieczy zastępczej: w domach dziecka czy rodzinach zastępczych. Każde z nich doświadczyło ogromnej traumy – opuszczenia przez rodziców biologicznych. A niektóre doznały dużo większych krzywd: maltretowania, molestowania, przemocy. Były bite, gwałcone, widziały za dużo: przemoc, krew, pornografię. 

Inne zmagają się z mniej dramatycznymi, ale także bolesnymi doświadczeniami: tęsknotą, poczuciem wyobcowania, samotnie przepłakanymi nocami… Dzieci wychowujące się w rodzinach biologicznych również mają swoje duże, a nawet wielkie rozterki. Dlaczego koledzy mnie nie akceptują? Czy rodzice rozstali się przeze mnie? Ile znaczę dla świata? Może nic? Okres dorastania, śmierć bliskiej osoby, tożsamość płciowa… Bywa, że niedostrzeżone na czas problemy prowadzą do obniżenia poczucia własnej wartości, depresji, próby samobójczej. Dorośli odpowiadają za dzieci, zatem jeśli tylko pojawiają się niepokojące sygnały, powinni sięgnąć po profesjonalne wsparcie i pomoc.

Przez wiele lat wydawało nam się, że to mali pacjenci naszych hospicjów są najbardziej pokrzywdzonymi istotami na świecie. Niestety, okazało się, że może być gorzej.

W Łodzi ponad 1800 dzieci wychowuje się poza rodziną biologiczną, z tego prawie 400 w placówkach. Dane GUS pokazują, że ok. 1 na 70 łódzkich dzieci jest lub było w pieczy zastępczej.

Większość z nich doświadczyła w swoim krótkim życiu mnóstwa bólu, cierpienia, samotności. Mają poczucie, że życie jest niesprawiedliwe, a świat okrutny i niebezpieczny. Bez profesjonalnego wsparcia trudno będzie im wejść w dorosłość, zbudować własną rodzinę, być szczęśliwym człowiekiem. Te dzieci błagają o pomoc, choć nie zawsze umieją to wyrazić słowami. Czasami są agresywne, innym razem zastygają, jakby chowając się w skorupie.

W poradzeniu sobie z bolesną przeszłością powinni pomóc opiekunowie, ale czasami nie wiedzą, jak to zrobić. Dlatego Centrum Terapii CUKINIA wspiera również ich – dorosłych. Bo najważniejsze są osoby, które mieszkają z dzieckiem, uczą je wszystkiego od nowa.

Nasi terapeuci podpowiadają, jakich używać słów, jakie bajki czytać, który film pomoże zrozumieć na nowo świat. O czym i jak rozmawiać, a o czym na razie milczeć.

Terapia to tylko i aż dopełnienie tego, co wydarza się w domu każdego dnia. Masaże przed snem, wyciszenie, uspokojenie zadziałają tylko, kiedy ręka dotykająca przez piżamkę, będzie dobra, bezpieczna i pełna ciepła.

Trudne losy skrzywdzonych dzieci najpiękniej opisuje film pt. „Nazywam się Cukinia”. Nasza CUKINIA to miejsce, w którym skrzywdzone i ciężko doświadczone przez los rodziny otrzymują wsparcie. Jest kolorowo, przytulnie, bezpiecznie… I wszędzie ładnie pachnie nadzieją!

Jak pomagamy?

CUKINIA udziela pierwszej pomocy poranionym duszom. Leczymy tu rany, których nie widać, ale są równie groźne, jak urazy fizyczne.

CUKINIA w liczbach

Od początku istnienia Centrum (wrzesień 2018 r.) wsparliśmy ponad 2000 pacjentów, udzielając im prawie 30 000 porad.

W 2022 roku na pomoc Cukinkom przeznaczyliśmy 1 407 358,13,09 zł. Te pieniądze to:

Zobacz dane za 2021 rok

Nasi podopieczni

Natalka

Gdy była 9-miesięcznym niemowlęciem, została pobita przez pijanego tatę. Płakała (jego zdaniem) zbyt głośno…

Syreny, pogotowie, policja. Rodzinie odebrano troje dzieci. Starszy brat wspomina, że mama próbowała o nich walczyć, szarpała się z policjantami. Dwunastoletnia siostra nienawidzi radiowozów. Pluje na każdy patrol. Jej zdaniem to nie wina rodziców. Tata siedzi w więzieniu przez sąsiadów i policję. Trudno będzie ich przekonać, że jest inaczej. Tęsknią, czekają i wierzą w to, co się nigdy nie wydarzy.  Ale przecież nie ma pacjentów zbyt trudnych na pomoc. 

Trzyletnia Natalka przychodzi na terapię. Lubi naszą CUKINIĘ z powodu konika na biegunach i śpiewanej logopedii. Rysuje, uczy się nowego życia. Wspiera ją w tym ciocia, czyli wychowawczyni z domu dziecka. Nasi terapeuci podpowiadają, jak reagować, wspierać, co mówić i kiedy milczeć. 

Mocno wierzymy, że ta trójka ma szansę na dobre, bezpieczne życie.

Natalka

Natalka* ma trzy latka. Nie pamięta swojego domu.

Image
Marysia

W szkole nasza pani kazała nam przeczytać „Brzydkie kaczątko”. Bardzo się popłakałam, gdy wszyscy dokuczali kaczuszce. Mama i wujek byli wtedy w drugim pokoju, więc włączyłam telewizor. Leciała reklama szamponu i dziewczynka wołała w niej „Mamo, mamo!”. Moja mamusia się wściekła, bo myślała, że coś od niej chcę. Wydawało jej się, że jestem za mała i że nie wiem, po co się razem zamykają. Jak im ta reklama przerwała, to mama ryknęła: „No czego chcesz?”. Było mi smutno, że woli być z wujkiem, a nie ze mną.

Następnego dnia on znów ją obmacywał. Ale chyba nie miała ochoty i poszła spać. Wtedy wujek zawołał mnie. Czułam, że trzeba uciekać, ale byłam jak z kamienia i nic nie mogłam zrobić. W szkole nas uczyli, że jak się dzieje coś złego, to trzeba krzyczeć i wzywać pomocy. Ale w domu to jakoś nie działa. Wujek kazał mi dotykać swojego robala. Coś obrzydliwego. Chciałam być jak najdalej, więc złapałam ręką, żeby nie próbował mnie przytulać. I marzyłam, żeby to już minęło.

Za jakiś czas wujek znów poprosił mnie o pomoc. Położył się na łóżku i jęczał, jakby go coś bolało. Czułam obrzydzenie. Najbardziej to do niego, więc zawsze szybko szłam umyć ręce. A później to już ciągle próbowałam je domyć. Wujka mieszkaniem też się brzydziłam. I nawet ten blok był jakiś brzydszy od innych.

Trochę szkoda, że w szkole nie mogłam się pochwalić, że tak pięknie umiem dotrzymać tajemnicy. Kto by mi uwierzył? Przecież słodkie dziewczynki nie mówią złych rzeczy o wujku. W marzeniach widziałam, że wcale nie jestem taka milutka i opowiadam o wszystkim mamie. A ona jest wściekła na wujka, pociesza mnie i kocha bardziej niż kiedykolwiek.

Coraz częściej zrywałam się w nocy z przeraźliwym krzykiem. I mama nie mogła mnie dobudzić. Chyba ze strachu tak krzyczałam. Jak pani na plastyce kazała nam narysować, czego się boimy, to na moim rysunku zrobiłam czerwonego robala. Długo ze mną rozmawiała, a później zaprowadziła do pani psycholog. Wezwały do szkoły mamę i kazały jej powtórzyć to, co im powiedziałam. Głaskały mnie po głowie i powtarzały, że już niczego nie muszę się bać. Mamusia bardzo się rozpłakała i długo mnie przytulała.Wujek zniknął z naszego życia. Już nie mieszka w brzydkim bloku, bo teraz siedzi w więzieniu. Mama zapisała się do jakiegoś lekarza, a mnie zaprowadza do Cukinii. Rozmawiamy tam sobie w ślicznym pokoiku. Jest przytulnie jak w bajce. Nie tej o Brzydkim Kaczątku, tylko takiej prawdziwej bajce z dobrą wróżką. Pani psycholog to tak umie zagadać, że nawet ja czuję się mądra i piękna. Znów się uśmiecham i mam ochotę bawić się z koleżankami. Od niedawna nie krzyczę już w nocy. I nawet ręce już mi tak nie śmierdzą.

Marysia

Pamiętam, jak wujek pierwszy raz pokazał mi swojego robala.

Image
Magda

Wcześniej długo chorowała, ale o tym z dziewczynką nikt nie rozmawiał. Tato nie potrafił, a babcia tylko płakała i tuliła przestraszoną wnuczkę.

Niedługo po pierwszej komunii jechała z tatą samochodem. Chwila nieuwagi, wypadek, syreny, krew. Dziewczynka straciła drugiego rodzica. Trafiła na pół roku do domu dziecka, a później zamieszkała z pełnoletnim bratem.

Chłopak bardzo się starał przekazać siostrę pod opiekę cioci. Szukał szkoleń na rodzinę zastępczą, żeby wszystko było zgodne z prawem i bez bidula po drodze. Dziewczynka zrozumiała, dlaczego ją oddał, kiedy popełnił samobójstwo… Zostawił list z przeprosinami.

Magda nie umiała mu wybaczać. Bała się i nienawidziła losu. Ciocia została zastępczą mamą, a miesiąc później zmarł jej mąż. Dziewczynka trafiła do szpitala. Podejrzewano chorobę serca, nikt nie pomyślał o traumie.

Rok później uciekła z domu z nowo poznanym pielęgniarzem Tomaszem. Starszy, zakochany rycerz na białym koniu. Dziewięć miesięcy później urodził się Tomuś junior. Kiedy skończył roczek, na świat przyszła Amelka.

Nie mieli pieniędzy, zaczął się kryzys. Pan Tomasz najpierw bił Magdę. Nie reagowała, bo rodzina, bo dzieci, bo strach. Kiedy przewrócił Tomka, wiedziała, że dopadła ją zła karma… Ta sama, która zabiła rodziców, brata, męża cioci.

Poszła z posiniaczonym synkiem do lekarza. Od razu trafili do szpitala. Badania wykazały dużo więcej, niż młoda mama się spodziewała. Synek zmarł tydzień później. Zadziwiające, że nawet nie stracił przytomności, nie krwawił… Oboje rodzice trafili do aresztu, a Amelia do pogotowia opiekuńczego. Magda po kilku miesiącach wyszła na wolność ze specjalną bransoletką. Jest w trakcie terapii. Przed CUKINIĄ wiele lat pracy. Z zastępczymi rodzicami, Amelką, która nic nie pamięta, ale źle śpi i krzyczy ze strachu po nocach. Z Magdą, żeby mogła zacząć kiedyś żyć. Wszyscy są pod opieką profesjonalistów. Nie oceniamy Magdy, pomagamy jej. Rycerz na białym koniu odsiaduje wieloletni wyrok. Hiobowo się zrobiło, ale trzeba działać, pomagać, ratować.

Magda

Magda miała 7 lat, kiedy zmarła jej mama.

Image

*Imiona i niektóre szczegóły historii naszych podopiecznych zostały zmienione, aby chronić ich prywatność.

Materiały dodatkowe

porównanie nowej cukinii przed i po remoncie
Cukinia rośnie 
Nowe miejsce dla dzieci 
2/2023 
Kwartalnik Fundacji Gajusz dotyczący wsparcia dzieci po traumach.
„Gdy dziecko tonie w morzu krzywd…” – Kwartalnik 2/2021 Wiosna
Kwartalnik Fundacji Gajusz o rodzinach, które skorzystały z pomocy Cukinii.
„Dostali wsparcie, oddają miłość.” – Kwartalnik 2/2019 Wiosna

Potrzebujesz pomocy?

Zespół specjalistów Fundacji Gajusz jest dla Ciebie – na każdy ból, strach, łzę, niepewność. Skontaktuj się z nami, by uzyskać profesjonalną pomoc.

Specjaliści, którzy opiekują się poranionymi duszami

W Centrum Terapii Cukinia pomagamy dzieciom, które mają za sobą trudne doświadczenia. Lęki, depresja, problemy związane z okresem dojrzewania, brak akceptacji w grupie rówieśniczej. Ale też traumy ogromnego kalibru. Dziewczynka ze śladami butów na ciele. Chłopiec z poparzeniami po papierosach, siostry wykorzystywane seksualnie przez wujka… Ich historie łamią serce. Wspomnienia przygniatają. Potrzebują pomocy – profesjonalnej terapii.

Nasi psychoterapeuci i psychotraumatolodzy pomagają stawić czoła problemom. W Cukinii mamy też neurologopedę, terapeutów rodzinnych, behawioralnych, terapeutów integracji sensorycznej, fizjoterapeutów i arteterapeutów. To oni pomagają dzieciom i ich opiekunom uporać się z trudnymi wspomnieniami oraz nauczyć współpracy. Rozmawiają, prowadzą zajęcia i warsztaty, uczą ufać. Wiedzą służą też prawnik i psychiatra dziecięcy.

Leczymy dusze – terapia jest trudna, a operacja nie wchodzi w grę. Rocznie finansujemy ponad 9000 godzin pracy terapeutów, a koszt każdej z nich to średnio 100. To daje około 900 000 złotych! Wpłać darowiznę, by Cukinki znów odzyskały wiarę w świat i ludzi.

Przelewam DARowiznę

dla Ciebie to bilet do aquaparku, a dla nas miesięczny zapas strzykawek. Robimy zastrzyki najdelikatniej i tylko wtedy, gdy są konieczne.

Wpłacam

„Psychiczne skutki traum są ogromne. Gdy dziecko wreszcie może skorzystać z pomocy, uświadamia sobie, co je tak naprawdę spotkało. I widzi niekończące się terapie, które będą wymagały wysiłku, pracy i zaangażowania. Takie dziecko czuje, że nie ma na to siły. Bo przecież tyle już zniosło, żeby przetrwać. Zdarza się, że tych bolesnych przeżyć jest tak wiele, że gdyby dziecko chciało się z nimi zmierzyć, to utonęłoby w morzu krzywd. Wtedy bezpieczniejsze jest pozostanie w tym, co się zna. Tak się dzieje, gdy pomoc przychodzi za późno. Na szczęście, zdecydowanej większości dzieci możemy jeszcze pomóc”.

Karolina Madalińska, terapeutka