Podaruj im tę moc!
Dzieci, które mają za sobą trudne doświadczenia, często tracą zaufanie do siebie i świata. Potrzebują specjalistycznej terapii, aby odzyskać poczucie bezpieczeństwa i radość życia, nauczyć się oswajać emocje, zbudować pewność siebie.
Nasza pomoc polega na zapewnieniu dziecku i jego rodzinie kompleksowego wsparcia psychologicznego i terapeutycznego. W Centrum Terapii Cukinia uczą się budować dobre dzieciństwo, które ma szansę stać się solidnym fundamentem na całe życie.
Codziennie rozmawiamy z dziećmi i młodzieżą, wspierając ich zdrowie psychiczne. Zapewniamy im również terapie logopedyczne i fizjoterapeutyczne, a nawet hipoterapię, bo pomagają uwalniać emocje zatrzymane w ciele.
Tylko w 2024 roku z pomocy skorzystało 653 młodych pacjentów i ich opiekunów, a potrzeby dzieci ciągle rosną.
Wpłać darowiznę i pomóż dzieciom oswoić emocje!
Oraz odzyskać wiarę w dorosłych i świat.
Podarowaliście zł z 20000 zł
Już osób wsparło zbiórkę. Wesprzyj ją i Ty!
W co zamieni się Twoja darowizna?
Dzięki odpowiedniej terapii dzieci mogą oswajać swoje emocje w bezpiecznym środowisku, co ma ogromny wpływ na ich rozwój i przyszłość.

Regularne wsparcie terapeutyczne dostosowane do indywidualnych potrzeb dziecka i jego rodziny;

Konsultacje psychiatryczne i diagnozy psychologiczne;

Szkolenia, warsztaty i psychoedukacja rodzin i opiekunów z pieczy zastępczej.
Twoja pomoc pomaga na nowo uwierzyć w siebie, pokonać trudności i cieszyć się dzieciństwem.
Przeczytaj historie Cukinek, którym pomogliśmy odzyskać wiarę w świat i dorosłych.
Natalka
Gdy była 9-miesięcznym niemowlęciem, została pobita przez pijanego tatę. Płakała (jego zdaniem) zbyt głośno…
Syreny, pogotowie, policja. Rodzinie odebrano troje dzieci. Starszy brat wspomina, że mama próbowała o nich walczyć, szarpała się z policjantami. Dwunastoletnia siostra nienawidzi radiowozów. Pluje na każdy patrol. Jej zdaniem to nie wina rodziców. Tata siedzi w więzieniu przez sąsiadów i policję. Trudno będzie ich przekonać, że jest inaczej. Tęsknią, czekają i wierzą w to, co się nigdy nie wydarzy. Ale przecież nie ma pacjentów zbyt trudnych na pomoc.
Trzyletnia Natalka przychodzi na terapię. Lubi naszą CUKINIĘ z powodu konika na biegunach i śpiewanej logopedii. Rysuje, uczy się nowego życia. Wspiera ją w tym ciocia, czyli wychowawczyni z domu dziecka. Nasi terapeuci podpowiadają, jak reagować, wspierać, co mówić i kiedy milczeć.
Mocno wierzymy, że ta trójka ma szansę na dobre, bezpieczne życie.
Natalka
Natalka* ma trzy latka. Nie pamięta swojego domu.

Marysia
W szkole nasza pani kazała nam przeczytać „Brzydkie kaczątko”. Bardzo się popłakałam, gdy wszyscy dokuczali kaczuszce. Mama i wujek byli wtedy w drugim pokoju, więc włączyłam telewizor. Leciała reklama szamponu i dziewczynka wołała w niej „Mamo, mamo!”. Moja mamusia się wściekła, bo myślała, że coś od niej chcę. Wydawało jej się, że jestem za mała i że nie wiem, po co się razem zamykają. Jak im ta reklama przerwała, to mama ryknęła: „No czego chcesz?”. Było mi smutno, że woli być z wujkiem, a nie ze mną.
Następnego dnia on znów ją obmacywał. Ale chyba nie miała ochoty i poszła spać. Wtedy wujek zawołał mnie. Czułam, że trzeba uciekać, ale byłam jak z kamienia i nic nie mogłam zrobić. W szkole nas uczyli, że jak się dzieje coś złego, to trzeba krzyczeć i wzywać pomocy. Ale w domu to jakoś nie działa. Wujek kazał mi dotykać swojego robala. Coś obrzydliwego. Chciałam być jak najdalej, więc złapałam ręką, żeby nie próbował mnie przytulać. I marzyłam, żeby to już minęło.
Za jakiś czas wujek znów poprosił mnie o pomoc. Położył się na łóżku i jęczał, jakby go coś bolało. Czułam obrzydzenie. Najbardziej to do niego, więc zawsze szybko szłam umyć ręce. A później to już ciągle próbowałam je domyć. Wujka mieszkaniem też się brzydziłam. I nawet ten blok był jakiś brzydszy od innych.
Trochę szkoda, że w szkole nie mogłam się pochwalić, że tak pięknie umiem dotrzymać tajemnicy. Kto by mi uwierzył? Przecież słodkie dziewczynki nie mówią złych rzeczy o wujku. W marzeniach widziałam, że wcale nie jestem taka milutka i opowiadam o wszystkim mamie. A ona jest wściekła na wujka, pociesza mnie i kocha bardziej niż kiedykolwiek.
Coraz częściej zrywałam się w nocy z przeraźliwym krzykiem. I mama nie mogła mnie dobudzić. Chyba ze strachu tak krzyczałam. Jak pani na plastyce kazała nam narysować, czego się boimy, to na moim rysunku zrobiłam czerwonego robala. Długo ze mną rozmawiała, a później zaprowadziła do pani psycholog. Wezwały do szkoły mamę i kazały jej powtórzyć to, co im powiedziałam. Głaskały mnie po głowie i powtarzały, że już niczego nie muszę się bać. Mamusia bardzo się rozpłakała i długo mnie przytulała.Wujek zniknął z naszego życia. Już nie mieszka w brzydkim bloku, bo teraz siedzi w więzieniu. Mama zapisała się do jakiegoś lekarza, a mnie zaprowadza do Cukinii. Rozmawiamy tam sobie w ślicznym pokoiku. Jest przytulnie jak w bajce. Nie tej o Brzydkim Kaczątku, tylko takiej prawdziwej bajce z dobrą wróżką. Pani psycholog to tak umie zagadać, że nawet ja czuję się mądra i piękna. Znów się uśmiecham i mam ochotę bawić się z koleżankami. Od niedawna nie krzyczę już w nocy. I nawet ręce już mi tak nie śmierdzą.
Marysia
Pamiętam, jak wujek pierwszy raz pokazał mi swojego robala.

Magda
Wcześniej długo chorowała, ale o tym z dziewczynką nikt nie rozmawiał. Tato nie potrafił, a babcia tylko płakała i tuliła przestraszoną wnuczkę.
Niedługo po pierwszej komunii jechała z tatą samochodem. Chwila nieuwagi, wypadek, syreny, krew. Dziewczynka straciła drugiego rodzica. Trafiła na pół roku do domu dziecka, a później zamieszkała z pełnoletnim bratem.
Chłopak bardzo się starał przekazać siostrę pod opiekę cioci. Szukał szkoleń na rodzinę zastępczą, żeby wszystko było zgodne z prawem i bez bidula po drodze. Dziewczynka zrozumiała, dlaczego ją oddał, kiedy popełnił samobójstwo… Zostawił list z przeprosinami.
Magda nie umiała mu wybaczać. Bała się i nienawidziła losu. Ciocia została zastępczą mamą, a miesiąc później zmarł jej mąż. Dziewczynka trafiła do szpitala. Podejrzewano chorobę serca, nikt nie pomyślał o traumie.
Rok później uciekła z domu z nowo poznanym pielęgniarzem Tomaszem. Starszy, zakochany rycerz na białym koniu. Dziewięć miesięcy później urodził się Tomuś junior. Kiedy skończył roczek, na świat przyszła Amelka.
Nie mieli pieniędzy, zaczął się kryzys. Pan Tomasz najpierw bił Magdę. Nie reagowała, bo rodzina, bo dzieci, bo strach. Kiedy przewrócił Tomka, wiedziała, że dopadła ją zła karma… Ta sama, która zabiła rodziców, brata, męża cioci.
Poszła z posiniaczonym synkiem do lekarza. Od razu trafili do szpitala. Badania wykazały dużo więcej, niż młoda mama się spodziewała. Synek zmarł tydzień później. Zadziwiające, że nawet nie stracił przytomności, nie krwawił… Oboje rodzice trafili do aresztu, a Amelia do pogotowia opiekuńczego. Magda po kilku miesiącach wyszła na wolność ze specjalną bransoletką. Jest w trakcie terapii. Przed CUKINIĄ wiele lat pracy. Z zastępczymi rodzicami, Amelką, która nic nie pamięta, ale źle śpi i krzyczy ze strachu po nocach. Z Magdą, żeby mogła zacząć kiedyś żyć. Wszyscy są pod opieką profesjonalistów. Nie oceniamy Magdy, pomagamy jej. Rycerz na białym koniu odsiaduje wieloletni wyrok. Hiobowo się zrobiło, ale trzeba działać, pomagać, ratować.
Magda
Magda miała 7 lat, kiedy zmarła jej mama.
